Nowoczesność śmiało w aspekcie ślubnym przeistacza się w ponowoczesność. Panny Młode coraz częściej w poszukiwaniu „straconego” materiału, wybierają się nie do sklepu, a na stary strych. Efekt? Na ślubnych salonach panuje moda rodem z lat 20 i 30 XX wieku.
Narzeczone chcą bardziej upodobnić się do swoich babć w dniu ich ślubu, a zdecydowanie odchodzą od sukien niczym z bajki o wyegzaltowanych księżniczkach. Staramy się wyglądać nie jak z minionego katalogu mody ślubnej, lecz jak Fred Astaire i Ginger Rogers w „Top Hat” Marka Sandricha.
Na ślubnym kobiercu w 2013 roku królują w zdecydowanej przewadze: falbanki, koronki i zgrabne kobiece sukienki. Płeć przeciwna zastępuje, z kolei garnitur - staromodnym frakiem.
Inspiracja vintage nie przyszła znikąd.Każdy mimowolnie, czasami nawet o tym nie wiedząc stara się być „old fashion”, podążając za trendami modowymi.
W biznes ślubny tchnięto odrobinę romantyzmu. Uruchamiamy ślubny wehikuł czasu, po to aby zaczerpnąć styl, który pozostawiła nam złota epoka jazzu.
Na zdjęciu: Ginger Rogers i Fred Astaire(„Top Hat”, Mark Sandrich, USA 1935r.)